
Gdyby zorganizować konkurs na najcenniejszą witaminę dla naszego zdrowia i urody, z całą pewnością stanęłaby na podium. I to prawdopodobnie na pierwszym miejscu. Witaminy C nie sposób przecenić. I wcale nie chodzi o walkę z przeziębieniem! To przede wszystkim najlepsza koleżanka pięknej, młodej i promiennej cery.
Na początek zagadka: co człowiek ma wspólnego ze świnką morską i nietoperzem? Całkiem sporo… Ludzie należą do nielicznych kręgowców, wraz ze świnkami morskimi i niektórymi gatunkami nietoperzy, które utraciły zdolność do swobodnego wytwarzania witaminy C. To oznacza, że aby zapewnić sobie jej odpowiedni poziom, musimy dostarczać ją w jedzeniu albo suplementować. Skoro o suplementacji mowa, to wokół witaminy C w ostatnich dziesięcioleciach było naprawdę sporo zamieszania. Jego sprawcą był Linus Pauling, amerykański chemik, dwukrotny laureat nagrody Nobla. Stwierdził on, że witamina C zapobiega i łagodzi epizody przeziębienia i innych infekcji. Cała masa badań naukowych wykazała, że osoby zażywające wit. C chorują na przeziębienie dokładnie tak często, jak te, które witaminy nie suplementują. Wit. C nie tylko nie zapobiega chorobom dróg oddechowych, ale też nie skraca ich trwania i nie sprawia, że mają łagodniejszy przebieg. Skoro nie jest pogromczynią infekcji, czym sobie zasłużyła na miano królowej witamin? Tym, że ma doskonały wpływ na skórę. I nie chodzi o kosmetyki z witaminą C. Chodzi o to, że bez niej skóra nie jest w stanie wytwarzać kolagenu. Bez kolagenu z kolei skóra będzie wyglądała znacznie gorzej, niż wskazywałby twój pesel. Będzie po prostu szybko się starzeć. I akurat na to są twarde naukowe dowody.
Witamina C i kolagen – duet doskonały
Żadne kremy, maski, zabiegi czy masaże nie mają szans zdetronizować tej pary w walce ze starzeniem się skóry. Tu rozwód nie wchodzi w grę. Kolagen kocha witaminę C miłością absolutną, a nasza skóra kocha kolagen. To białko jest dla skóry niczym rusztowanie. To dzięki niemu jest jędrna i napięta. Kłopot w tym, że z wiekiem nasz organizm produkuje go coraz mniej - ubytek wynosi ok. 1,5% na rok. To znaczy, że ok. 45. roku życia mamy go mniej aż o 30%! Efektem są przede wszystkim zmarszczki, ale nie tylko. Gdy kolagenu brak, skóra traci jędrność i staje się mniej elastyczna. Mogą pojawić się na niej przebarwienia, piegi, cellulit i rozstępy – czyli same atrakcje. Na dodatek skóra robi się sucha, a nawet szorstka. Takie kombo objawów chyba wystarczy, by z kolagenem się polubić. Tym bardziej, że wiele badań naukowych potwierdza skuteczność doustnego przyjmowania kolagenu w spowalnianiu procesu starzenia się skóry. W jednym z nich wzięło udział 114 kobiet w wieku od 45-65 lat. Przyjmowały one suplement z kolagenem przez 8 tygodni. Efekty były więcej niż zadowalające, bo ilość zmarszczek zmniejszyła się po tym czasie aż o 20 proc.! Jest jednak podstawowy warunek, by kolagen uwolnił swoje moce. To właśnie witamina C. Odgrywa ona bardzo ważną rolę w procesie syntezy włókien kolagenowych. A mówiąc prościej: bez niej kolagen po prostu nie powstanie w organizmie. Poza tym z badań przeprowadzonych w warunkach in vitro wynika, że witamina C hamuje syntezę elastyny przez fibroblasty. A zbyt duża ilość elastyny, typowa dla skóry starzejącej się pod wpływem promieni słonecznych, to więcej zmarszczek. I kółko się zamyka. Badania badaniami, ale do suplementowania kolagenu zachęcają gwiazdy. Jego fankami są m.in. Kourtney Kardashian i Jenifer Aniston. Przyznacie, że nie wyglądają najgorzej 😉
Polecane produkty: KOLAGENOWE LOVE